Londyn, 28.06.2012r
Dookoła było zadziwiająco ciemno, jedyną rzeczą, która świeciła był księżyc, oddalony o miliardy kilometrów od ziemi. Nawet gwiazdy pochowały się przed mrokiem panójącym na ziemi. W Londynie rzadko możnabyło spotkać na ulicach aż taką ciemność. Alejkami w parku przechadzała się właśnie młoda osiemnastolatka, która postanowiła się dotlenić i wyjść na spacer, lecz niewiedziała, że ktoś ją obserwuje, śledzi. Mężczyzna około trzydziestki ukrywał się za starym dębem i przyglądał się poczynaniom nastolatki, dowiedział się gdzie mnieszka i chciał zemścić się na jej byłym chłopaku.
Strasznie ciemno.
Och, jaka ja jestem głupia, zachęciło mi się spacerów jakbym nie mogła poleżeć na kanapie z książką w ręku i okularach na nosie jak normalny człowiek .
Gdzie ją w ogóle jestem?
Drzewa.
Drzewa.
Wszędzie te głupie drzewa. O, ile dobrze się orientuję w okolicy mojego domu nie ma drzew, więc skąd się nagle wzięły!? Wyciągnęłam
telefon z przedniej kieszeni spodni.
Przeciągnęłam palcem po ekranie i odblokowałam urządzenie.
Nie ma zasięgu.
Nie ma oświetlenia.
Po prostu raj na ziemi . Głupi spacer.
Tak, to jest jak się nie słucha mamy, gdy mówi na temat wychodzenia wieczorem i niebezpieczeństwie jakie panuje nocą w Londynie.
Wszystko wskazywało na to , że jestem w lesie bądź parku, w którym nie ma lamp. Och, jak ją nienawidzę ciemność.
Szelest.
Ruch liści.
Uciekaj puki możesz, a nie stój w miejscu. Lekko odwróciłam głowę . Obok drzewa z lewej strony coś się poruszyło.
Nie minęło parę sekund, a tajemnicza postać zaczęła zmierzać w moim kierunku.
~ Nie dobrze, źle koszmarnie już po mnie.- powoli w moim organizmie zaczął wzrastać strach i niepokój. Czy to mogły być moje ostatnie minuty życia?
Przyspieszyłam kroku.
Moją uwagę przykuła tablica informacyjna, poświęciłam telefonem w miejscu, gdzie powinna znajdować się nazwa... Park Wild West. Codziennie koło niego zmierzam, gdy idę do sklepu i pracy, jak mogłam zapomnieć. Wszystko zapewne spowodował strach za bardzo się bałam, żeby myśleć racjonalnie.
Od parku do domu dzieliła mnie jedną ulica. Niedaleko, kilkanaście kroków i będę bezpieczna.
Do moich uszu doszedł dzwięk przyśpieszonych kroków. Odwróciłam głowę i zauważyłam postać, która była jest coraz bliżej mnie .
Moje szybsze kroki zmieniłam w trucht.
Kilka kroków.
Otworzyłam bramę, cud, że jej nie zamykam, jest to strasznie męczące zajęcie. Niestety, jestem bardzo leniwą osobą i nie chce mi się wykonywać zbędnych czynności.
Sprintem dobiegam do dębowych drzwi. Pociągnęłam za klamkę, lecz okazało się, że jest zamknięte. Szybko wygrzebałam klucze z torebki i wsadziłam do dziurki, aby móc wejść do środka.
Z impetem zamknęłam drzwi i zjechałam po drewnianej powierzchni. Nigdy więcej nie idę sama na spacer wieczorem. Nigdy.
Przyłożyłam rękę do miejsca, gdzie znajduje się serce i próbowałam unormować przyspieszony oddech. Powoli odepchnęłam się od drzwi i wstałam.
Ruszyłam w stronę swojego pokoju, wzięłam przy okazji pidżamę leżąca na krześle i weszłam do łazienki znajdującej się w pokoju.
Zamknęłam drzwi, ściągnęłam z siebie ubrania i wyszłam pod prysznic.
Odkręciłam kurek z ciepłą wodą i rozkoszowałam ciepłymi strumieniami spływającymi po moim ciele. Nałożyłam szampon na głowe i dokładnie wtarłam w mokre włosy.
Wraz z woda spływały moje wszystkie zmartwienia związane z osobą, która mnie śledziła i doprowadziła do stanu zaniepokojenia o swoje bezpieczeństwo.
Znając życie był to jakiś psychopata lub gwałciciel, który chcał się mną zabawić lub zabić i zakopać w lesie czy ogródku.
Tak przecież to Londyn, a ty pełno ludzi, którzy czekają na zabłąkane 'owieczki', którymi są głupie nastolatki chodzące po nocach, które czesto są pijane i nie zdają sobie świadomości tego co robią.
'Należysz do nich'- nie ma to, jak dodać sobie otuchy w myślach.
Po paru minutach wyszłam z parującej kabiny.
dokładnie wytarłam się niebieskim, puszystym ręcznikiem, po czym założyłam pidżamę składającą się z niebieskich, krótkich spodenek i białej koszulki z napisem 'I love sleep'.
Rzuciłam się na dwu osobowe łóżko, które było niewyobrażalnie wygodne, a miało już swoje lata. Następnie przykryłam kołdrą.
Często gdy szłam do pracy czułam na sobie czyiś wzrok, tak jakby ktoś mnie śledził, lecz nigdy nie zwracałam ta to uwagi. Wkońcu mógł to być jakiś przechodzień, normalny człowiek, który gdzieś zmierzał. Wydarzenia z dziśejszego dnia uświadomiły mnie, że to wcale nie musiała być jakaś staruszka, tylko jakiś porywacz lub gwałciciel, który ma coś do mnie.
Chwyciłam iPhone leżącego na szafce nocnej i odblokowałam rysując literkę L, zawsze warto zabezbieczyć swój sprzęt przed młodszymi braćmi.
Na ekranie pojawiło się okienko z wiadomością tekstową, na którą odrazu kliknęłam .
Nieznany numer.
Nieładnie uciekać wiedz, że i tak cię drowie.
Ps. Do zobaczenia...niebawem
-Twój koszmar
Po przeczytaniu wiadomości trochę się zdziwiłam i zaniepokoiłam.
Skąd ktoś ma mój numer telefonu?
Co miał znaczyć ten podpis "Twój koszmar''?
'Nieładnie uciekać'- pierwsze skojarzenie- chłopak z parku.
Nigdy w życiu nie miałam wrogów, byłam i jestem dobrą dziewczyną, która chętnie pomaga innym, gdy mają jakieś kłopoty. Nie skrzywdziłabym nawet muchy.
Zawsze pomagałam młodszym i starszym, miałam dużo przyjaciół, więc o co chodzi z tą wiadomością?
Z nerwów telefon, który trzymałam upadł na podłoge, a jego szybka lekko się z biła, przez co na ekranie pojawiły się pęknięcia. Głupie telefony dotykowe, tylko upadnie a już zbije się szybka.
Chociaż może całe to zajście w parku mogło być nieporozumieniem, w końcu ktoś może się śpieszył i mnie nastraszył. Wiadomość, którą otrzymałam mogła być do kogoś innego.
Tylko kto wysyła komuś podpis 'Twój koszmar'?
To tylko zwykle nieporozumienie, nie ma co panikować.
Z potokiem myśli o dzisiejszym, dziwnym dniu zasnęłam.
Myślałam, że jutrzejszy dzień będzie normalny- myliłam się.
Oni wrócili.
*******
Czytasz+Komentujesz= Sprawiasz mi przyjemność i radość :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz